Koniecznosc dojscia do siebie sprawila, ze wyjazd do Bitoli przekladam na jutro i w Prilepie spedze jeszcze jedna noc. Po dlugim namysle zmienilem hotel.
Co ciekawe, podobne dachy ksztaltuja krajobraz Skopie - blisko milionowej stolicy kraju, ktora mialem okazje zobaczyc tylko przejezdzajac pobliska autostrada. Dla sprostowania, nie jechalem tam rowerem :)
Wierza no wlasnie nie wiem do konca jaka. Moze dzis uda mi sie to sprawdzic, bo wczoraj umknelo to mojej uwadze chyba nie tylko ze wzgledu na ilosc przechadzajacych sie w okol dziewczyn, ale takze na ich stroje :)
W moich oczach bylo to tetniacy zyciem, pelen mlodych ludzi kurort, gdzie w sobotnia noc nie sposob bylo sie nudzic.. Takze niedzielne przedpoludnie trzyma mnie w tej wierze.
Temperature w pokoju podnosilo nie tylko zatrucie specjalami kuchni Macedonskiej, brak koniecznej nawet na tych wysokosciach klimatyzacji, ale takze gustowne zdjecia tworzace niepowtarzalny klimat..
Musialem zrobic to zdjecie! Mala dziewczynka, ktora od najmlodczych lat prowadzi swoj wlasny wozek! Rodzicie nie byli jednak zachwyceni, gdy powiedzialem, ze w przyszlosci zostanie kierowca..
Dzis udalo mi sie po pokonaniu przeleczy na wysokosci 998 m n.p.m. dojechac do sypatycznego i bardzo zywego miasta Prilep. Po drodze zmuszony bylem do uzycia gumowki aby uwolnic moj rower z objec upartego zapiecia :)