Sankt Petersburg Wenecja Północy
W 2006 roku zdecydowałam się na podróż do Sankt Petersburga. Co mnie skłoniło? Historia tego miasta i całej Rosji. Znajomi, którzy byli bardzo zachwalali to miejsce. Wyruszyłam w czerwcu z zamiarem doświadczenia białych nocy. Jedziemy autokarem. Granice unijne są w ogóle nieodczuwalne. Płynnie dojechaliśmy do Daugavpils – miasteczka na Łotwie, blisko granicy z Litwą. Tu ogólne zaskoczenie 4gwiazdkowy hotel Paparde, położony w lesie, blisko jeziora. Żyć nie umierać!!!:). Basen na świeżym powietrzu, z podgrzewaną wodą. Obiadokolacja, wręcz niesamowita. A jak podana?! Czułam się jak w jakiejś luksusowej restauracji. Oczywiście obowiązkowy spacer nad jezioro, po uprzednim zapytaniu się o drogę jakiegoś Łotysza o wyglądzie mafioza. Ale my kobietki odważne, to wygląd nas nie odstraszył:) . W samym miasteczku zobaczyliśmy tylko pierwszy katolicki kościół św. Piotra. Następnego dnia rano po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy do Petersburga. Oczywiście na granicy z Rosją dokładnie nas sprawdzili. Na szczęście obyło się bez osobistej rewizji:). Po drodze zatrzymaliśmy się w Pskowie na postój. Zajechaliśmy do knajpy. Jak dla mnie bardzo obskurnej. Cerata na stolikach. Brakowało tylko talerzy i sztućców przykręconych do stolika:). Dlatego skończyło się tylko na herbacie. Po południu dojechaliśmy do Petersburga. Jeszcze tego samego dnia przed zakwaterowaniem się w hotelu, pojechaliśmy do centrum pochodzić po Newskim Prospekcie. Ten hotel to odrębna historia, ale o tym później. Na Newskim Prospekcie obejrzeliśmy kościół ormiański. Za radą przewodnika odnalazłam uliczkę Mała Sadowaja, gdzie znajduje się pomnik fotografa z psem. Oczywiście obowiązkowa fotka przy pomniku. Poza tym obejrzeliśmy z zewnątrz wieżę domu knigi i dom towarowy Gostinnyj Dwor. Po spacerze zawieziono nas do hotelu na obrzeżach miasta. Nowoczesne budynki, ale obsługa hotelowa kiepska. Panienki w restauracji obsługiwały nas jakbyśmy byli ludźmi trzeciej kategorii. Dopiero po interwencji pilota u kierownika sali zaczęły lepiej do nas się odnosić. Nazwy hotelu nie pamiętam, bo nie zapisałam.
Ermitaż
Zabytki Sankt Petersburga
Następnego dnia zawieziono nas na wyspę do Twierdzy Pietropawłowskiej, w której znajdują się groby zamordowanych przez bolszewików ostatnich Romanowów. Naprzeciwko jest Mennica. Potem zawieziono nas znów na Newski Prospekt, gdzie obejrzeliśmy Pałac Admiralicji i oczywiście najsłynniejszą Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego przy Kanale Gribojedowa, na Krwi. Często ta cerkiew występuje na widokówkach z Petersburga. Cerkiew została wybudowana na miejscu gdzie został zabity car Aleksander II, stąd nazwa na krwi. Nawiązuje stylowo do cerkwi Wasyla Błogosławionego w Moskwie. Jest tak kolorowa jak z bajki. Po południu poszliśmy na zakupy do sklepu z najsłynniejszą petersburską porcelaną Łomonosowa. Nawet kupiłam sobie dwie malutkie filiżanki:). Około 20 popłynęliśmy z pilotem statkiem po kanałach i rzece Newie. Jak wiadomo Petersburg leży w delcie Newy, na kilkudziesięciu wyspach, stąd nazwa Wenecja Północy. Podziwialiśmy fasady najsłynniejszych budynków jak Ermitaż, Pałac Stroganowa, Pałac Aniczkowski, czy ogród letni Carów. Piękne pałace, kamienice, cerkwie są warte rejsu statkiem. Uważam, że Petersburg nawet przewyższa pod tym względem inne miasta w Europie.
Mieliśmy też przyjemność przejechać się metrem na terenie miasta. Jest to najgłębiej położone metro na świecie, nawet do 110 metrów pod ziemią. Zwiedziliśmy najstarsze stacje, na których jest wiele monumentalnych kolumn, marmurów i wielkich żyrandoli. Polecam to miejsce, choć zdjęć tam robić nie wolno, bo jest to obiekt wojskowy wg Rosjan. Po zwiedzaniu metra zawieziono nas do Ławry Aleksandra Newskiego. Można tam zobaczyć barokową cerkiew Zwiastowania i klasycystyczny sobór Świętej Trójcy. Oczywiście jest zakaz robienia zdjęć w środku. Bardzo tam pilnują turystów, więc nawet ukradkiem się nie da.
Carskie Sioło
Peterhof letnia rezydencja carów
W drodze do Peterhofu obejrzeliśmy z zewnątrz Pałac Konstantynowski w Strelnie. Obecnie jest to rezydencja Putina. Zwiedzać można wtedy, kiedy nie ma Putina. Jako, że był szczyt G8, więc zamknięty był dla zwiedzających.
Po południu zakończyliśmy zwiedzanie i wyjechaliśmy do Polski.
Najmilej wspominam z pobytu Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego na Krwi, białe noce i rejs statkiem. Oczywiście najbardziej zauroczona jestem Peterhofem i jego fontannami. Niezapomniane wrażenie. Może kiedyś jeszcze tam wrócę.
Rady praktyczne
Jeśli chodzi o zakupy, to najlepiej jest porozumiewać się tam po rosyjsku (nie próbować po angielsku, bo wtedy ceny urosną kilkukrotnie) . Oni oczywiście od razu rozpoznają, że jesteśmy z Polski, ale na pewno mniej z nas zedrą, niż z innych cudzoziemców. Sama byłam świadkiem jak od Finczyka zażądał za pocztówki 3 razy więcej niż ode mnie:). Polecam filiżanki Łomonosowa, jaja Faberge (oczywiście podróby nie oryginalne:)), przewodniki po Petersburgu (można je dostać w języku polskim) i oczywiście alkohol, petersburską carską wódkę. Pierwszy raz obowiązkowo należy wybrać się tam w czasie białych nocy. Będzie to niezapomniane wrażenie. Rosjanie są bardzo mili. Oczywiście zdarzają się i tacy ludzie, którzy uważają nas za swoich wrogów, albo co gorsza ze zwględu na historię obu krajów za poddanych Rosjan. Nie trzeba jednak zwracać uwagę na takie teksty.
Uważam, że nie na darmo nazywa się te miasto Wenecją Północy. Jest to jedno z najpiękniejszych miast Europy jakie do tej pory widziałam. Naprawdę polecam. Jeśli ktoś uwielbia oglądać zabytki architektury, to tego tam jest mnóstwo. Na pewno jeszcze kiedyś tam wrócę.
Udostępniam też link do kilku wybranych zdjęć z podróży:
http://picasaweb.google.pl/wszkil/RosjaSanktPetersburgRussiaSaintPetersburg#