Miesiąc temu dowiedziałam się, że czeka mnie podróż służbowa do Dover.
Nawet się ucieszyłam, bo ciągłe siedzenie w biurze trochę mnie męczy. Osiem godzin przy biurku ciągłego wpatrywania się w komputer może wykończyć.
Wyjazd do Dover był związany ze szkoleniem. Moja firma wprowadzała jakieś nowe oprogramowanie i musieliśmy się wdrożyć. Muszę przyznać, że lubię te nasze szkolenia. Za każdyn razem dużo z nich wynoszę w sensie wiedzy. Nie są to szkolenia z cyklu strata czasu, bowiem większość moich szkolących się w innych firmach znajomych tak właśnie uważa. Pod tym względem moja firma mile zaskakuje.
Na szkolenie tym razem miałam pojechać z koleżanką z mojego działu. W końcu w firnie pomyśleli, że dobrze przeszkolić co najmniej dwie osoby. Wypadki chodzą po ludziach i kiedy mnie coś się stanie, zawsze jest ktoś na zastępstwo, kto sobie z nowym dziełem poradzi. A poza tym we dwie zawsze będzie nam raźniej. Chociaż muszę przyznać, że za każdym razem poznaję mnóstwo fajnych ludzi, dzięki którym pobyt na szkoleniu miło wspominam. Na pewno towarzystwo przyda się podczas podróży promem, którym miałyśmy popłynąć. To chyba jakiś bonus od firmy, bowiem pierwszy raz nasz szef zdecydował się na ten środek transportu dla swoich pracowników. Myślałam, że może tnie koszty w firmie, ale okazało się, że bilety promowe wcale nie są takie drogie, bardzo porównywalne do cen biletów samolotowych. Natomiast z tego co słyszałam, atrakcje na promie są zdecydowane większe. Najbardziej zainteresował mnie sklep pokładowy, w którym będę mogła nabyć jakieś markowe perfumy, w nieporażającej cenie.
Wyjazd na szkolenie już za tydzień, czekam z niecierpliwością