Parę dni temu wybrałam się do Paryża. Jest to przepiękne miasto, chociaż nieco inaczej je sobie wyobrażałam. W podróży spędziliśmy 18 godzin, jednak atmosfera paryskiego życia w zupełności wynagrodziła nam autokarowe męki. Tempo zwiedzania było iście ekspresowe - zwiedziliśmy prawie cały Paryż w 3 dni, co wbrew pozorom jest wielkim wyczynem. I tak właśnie pokochałam paryskie metro.
Na pierwszy ogień poszedł Łuk Triumfalny. Zupełnie godny swojej światowej sławy. Z tego miejsca rozciąga się fantastyczna panorama Paryża (moim zdaniem, jedna z najcudowniejszych w tym mieście). Następnie wybraliśmy się na spacer po Champs Elysees. I tu spotkało mnie moje pierwsze zaskoczenie. Zawsze wyobrażałam sobie Pola Elizejskie jako piękne zielone przestrzenie, coś na kształt Pól Marsowych. No ale to tylko wina mojej niewiedzy:) Na Polach Elizejskich spotkałam bardzo miłych ludzi. Paryski kioskarz - starszy pan sprzedający kartki pocztowe i magnesy na lodówkę, przepytał mnie z mojego kulejącego francuskiego z wielkim uśmiechem na twarzy. Mam nadzieję, że w jego wieku będę równie pogodna.
Kolejno dotarliśmy na Place de la Concorde, zupełnie zjawiskowe miejsce, w którego centrum stoi egipski obelisk (najstarsza rzecz istniejąca w Paryżu!). Plac ten wsławił się jeszcze inną 'atrakcją'. W czasach porewolucyjnych to właśnie tu stała gilotyna.
Mały odpoczynek w ogrodach Tuileries i ruszyliśmy w stronę najbogatszej części Paryża. Sklepikarze toczyli niemą walkę o jak najciekawszą wystawę. Już samo oglądanie witryn sklepowych dawało dużo przyjemności. Tak trafiliśmy na Plac Vendome. Moim zdaniem jeden z piękniejszych placów jakie widziałam w życiu (chociaż przyznam że wiele mam jeszcze do zobaczenia), a przynajmniej idealne miejsce dla ludzi, którzy chcą się wyżyć fotograficznie.
Jak Paryż, to też i muzea. Nieplanowanie odwiedziliśmy najpiękniejszy Luwr, jedno z największych muzeów na świecie. Zbiory ma zaiste nieporównywalne. I sam w sobie jest przepiękny. Jestem zupełnie oczarowana.
Ale to nie koniec! Muzeum d'Orsey, z którego najbardziej podobało mi się wnętrze (przerobiony stary dworzec, naprawdę warte uwagi), Muzeum Perfum Fragonard, Pałac Inwalidów z grobem największego z największych - Napoleona Bonaparte, Muzeum Rodina... Paryż to miasto kipiące sztuką.
Oczywiście nie obeszło by się też, bez odwiedzenia symbolu symbolów czyli wieży Eiffela. Ma prawo być sławna. Szczególnie w porze wieczornej.
Krajobraz z drugiej platformy jest piękny, polecam również zejść z wieży schodami (to naprawdę nie jest takie męczące jakie się wydaje). Na takiej trasie jesteście tylko wy, wieża i cudne widoki.
Całość paryskich wrażeń idealnie wieńczy wieczorny rejs po Sekwanie.
Hotel Ritz, Opera Garnier, Merostwo, Katedra Notre Dame, budynek giełdy paryskiej...każdy budynek jaki zobaczyłam w tym mieście jest zjawiskowy, przemyślany, jest warty odwiedzenia nie tylko dlatego, że stoi w Paryżu. To właśnie każde okno, każde ziarnko piasku kształtuje tą jedną z najsławniejszych stolic na świecie. Każdy z nich jest dziełem architektonicznej sztuki. Chociaż osobiście twierdzę, że kolorystyka była zbyt ujednolicona (właściwie każdy budynek wykończony jest piaskowcem), to nadal nie mogę pozbyć się magii, którą architektura Paryża we mnie pozostawiła.
Na pierwszy ogień poszedł Łuk Triumfalny. Zupełnie godny swojej światowej sławy. Z tego miejsca rozciąga się fantastyczna panorama Paryża (moim zdaniem, jedna z najcudowniejszych w tym mieście). Następnie wybraliśmy się na spacer po Champs Elysees. I tu spotkało mnie moje pierwsze zaskoczenie. Zawsze wyobrażałam sobie Pola Elizejskie jako piękne zielone przestrzenie, coś na kształt Pól Marsowych. No ale to tylko wina mojej niewiedzy:) Na Polach Elizejskich spotkałam bardzo miłych ludzi. Paryski kioskarz - starszy pan sprzedający kartki pocztowe i magnesy na lodówkę, przepytał mnie z mojego kulejącego francuskiego z wielkim uśmiechem na twarzy. Mam nadzieję, że w jego wieku będę równie pogodna.
Kolejno dotarliśmy na Place de la Concorde, zupełnie zjawiskowe miejsce, w którego centrum stoi egipski obelisk (najstarsza rzecz istniejąca w Paryżu!). Plac ten wsławił się jeszcze inną 'atrakcją'. W czasach porewolucyjnych to właśnie tu stała gilotyna.
Mały odpoczynek w ogrodach Tuileries i ruszyliśmy w stronę najbogatszej części Paryża. Sklepikarze toczyli niemą walkę o jak najciekawszą wystawę. Już samo oglądanie witryn sklepowych dawało dużo przyjemności. Tak trafiliśmy na Plac Vendome. Moim zdaniem jeden z piękniejszych placów jakie widziałam w życiu (chociaż przyznam że wiele mam jeszcze do zobaczenia), a przynajmniej idealne miejsce dla ludzi, którzy chcą się wyżyć fotograficznie.
Jak Paryż, to też i muzea. Nieplanowanie odwiedziliśmy najpiękniejszy Luwr, jedno z największych muzeów na świecie. Zbiory ma zaiste nieporównywalne. I sam w sobie jest przepiękny. Jestem zupełnie oczarowana.
Ale to nie koniec! Muzeum d'Orsey, z którego najbardziej podobało mi się wnętrze (przerobiony stary dworzec, naprawdę warte uwagi), Muzeum Perfum Fragonard, Pałac Inwalidów z grobem największego z największych - Napoleona Bonaparte, Muzeum Rodina... Paryż to miasto kipiące sztuką.
Oczywiście nie obeszło by się też, bez odwiedzenia symbolu symbolów czyli wieży Eiffela. Ma prawo być sławna. Szczególnie w porze wieczornej.
Krajobraz z drugiej platformy jest piękny, polecam również zejść z wieży schodami (to naprawdę nie jest takie męczące jakie się wydaje). Na takiej trasie jesteście tylko wy, wieża i cudne widoki.
Całość paryskich wrażeń idealnie wieńczy wieczorny rejs po Sekwanie.
Hotel Ritz, Opera Garnier, Merostwo, Katedra Notre Dame, budynek giełdy paryskiej...każdy budynek jaki zobaczyłam w tym mieście jest zjawiskowy, przemyślany, jest warty odwiedzenia nie tylko dlatego, że stoi w Paryżu. To właśnie każde okno, każde ziarnko piasku kształtuje tą jedną z najsławniejszych stolic na świecie. Każdy z nich jest dziełem architektonicznej sztuki. Chociaż osobiście twierdzę, że kolorystyka była zbyt ujednolicona (właściwie każdy budynek wykończony jest piaskowcem), to nadal nie mogę pozbyć się magii, którą architektura Paryża we mnie pozostawiła.