Gorąca fiesta na Północy
Vasa Tydzień trwa dziesięć dni
Ostatnie metry zwycięzca najsłynniejszego narciarskiego biegu świata przebiega w towarzystwie ślicznej dziewczyny. Kranskulla zakłada mu na głowę symboliczny wieniec i obdarowuje pocałunkami. Na ten moment czeka podniecony tłum tysięcy kolorowo odzianych fanów biegowego narciarstwa. Większość publiki to Skandynawowie. Choć kojarzymy ich z emocjonalną powściągliwością to ten wielodniowy zimowy festiwal czczą gwarnymi spotkaniami, tańcem i kulinarno – trunkową fetą.
Vasaloppet Tydzień trwa 10 dni i jest wielkim świętem narciarstwa, turystyki, rozrywki, handlu i gastronomii. To ogromna masa śniegu, sprzętu narciarskiego, ludzi i entuzjazmu. W cichych przez większość roku gminach Mora, Sälen a także w maleńkich miejscowościach Oxberg, Orsa, Ǻlvdalen czy Eldris przełom lutego i marca to wszechobecna feeria barw i tygiel wesołego gwaru. Tegoroczna edycja serialu białego szaleństwa w szwedzkiej prowincji Dalarna rusza już w piątek 23 lutego. Rozpoczyna się w Oxberg biegiem narciarskim KortVasan, w stylu klasycznym, na dystansie 30 kilometrów. Potem codziennie już odbywają się kolejne biegi, a ich nazwy, TjejVasan, StafettVasan, Öppet Spår czy HalvVasan, informują o tym, dla kogo są organizowane. Mamy więc konkurencję sztafetową, bieg na połowie klasycznego dystansu, konkursy dla dzieci, dla pań, dla niepełnosprawnych, wyścigi drużyn, strażaków czy dziennikarzy. Całość zwieńczy Vasaloppet, który od 1922 roku rozgrywany jest na trasie Sälen – Mora, na dystansie prawie 90 kilometrów. Tradycyjnie odbywa się w pierwszą niedzielę marca i kończy cały narciarsko – turystyczny festiwal. Ale Vasaloppet Tydzień to nie tylko sport. Miejscowe władze i inne zainteresowane strony organizują w tym czasie wiele artystycznych, rozrywkowych i handlowych imprez.
Wertuję szczegółowy program wszystkich innych imprez towarzyszących narciarskim konkursom. To dość gruba broszura. Najwięcej będzie się działo w Mora. Koronowanie Kransmasa (męski odpowiednik Kranskulli), charytatywny koncert fundacji „Livsnerven” a także ekumeniczna konferencja zatytułowana „Pod tym samym niebem”. Dla dzieci w wieku 0 – 6 lat zaplanowano narciarskie harce pod opieką pedagogów i instruktorów. Założenie nart zaproponowano VIP-om, sponsorom i ludziom mediów – 3 marca mają uczestniczyć w tzw. Blueberry Race na dystansie 10 km. W tym samym dniu przewidziano koronację Kranskulli, która nazajutrz wypełni swą podstawową powinność. Lokale gastronomiczne miasta gotowe są na przyjęcie ogromnej ilości gości z kraju i zagranicy. Zapasy ługowanego dorsza, raków, żurawiny, grubaśnych parówek falukorv i narodowej wódki aquavit gromadzono od paru tygodni.
Place i obiekty Ǻlvdalen wypełnią się amatorami rękodzieła ludowego, tradycyjnej szwedzkiej kuchni, ludowych tańców oraz muzyki. W inauguracji Vasa Tygodnia udział wezmą Kranskulla i Kransmas. Każdy będzie mógł uczestniczyć w warsztatach rzeźbiarstwa, haftu, plecenia, snycerki czy stolarki. Pieczenie podpłomyków, degustacja kiszonego śledzia i deserów z maliny moroszki urozmaicą czas oczekiwania na kolejne narciarskie zawody.
Czekając na wielkie narciarskie święto
Na dworze było 8 stopni powyżej zera, z dachów w Mora lała się woda a na miejskim skwerze baraszkowały sikorki. W ubiegłym roku na kilkanaście dni przed startem wielkiej zimowej imprezy rozmawiałem z Kjellem Johanssonem, szefem komitetu organizacyjnego Vasaloppet. Nie ma obaw – mówił – pomiędzy Sälen a Mora śniegu jest pod dostatkiem i śpię spokojnie. Jednak trzeba zacząć się martwić. Globalne ocieplenie powoduje, że rozważane są plany wcześniejszego o tydzień rozpoczynania konkursów. Na szczęście, w tym roku jeszcze, synoptycy zapowiadają dobre warunki narciarskie na przełomie lutego i marca. Ponad 44 tysiące uczestników imprez, którzy do dziś się zarejestrowali, nie muszą się więc niepokoić – słyszę od Kjella na 2 tygodnie przed tegoroczną imprezą. Wierzę synoptykom i życzę organizatorom by zima w Dalarna i tym razem była prawdziwą szwedzką zimą. Bardziej niż śniegiem gospodarze muszą zająć się tysiącami innych spraw. Trzeba wytyczyć kilka hektarów placu parkingowego w Oxberg, zorganizować spotkanie ze służbami medycznymi, nadać certyfikaty jakości kilkunastu kwaterom prywatnym, ustalić jadłospisy w lokalach goszczących VIP-ów. Jeszcze nie wszyscy artyści potwierdzili swój udział w występach, potrzeba dwóch tłumaczy japońskiego, kilka billboardów ucierpiało od wiatru a most w Sälen wymaga przeglądu .
***
Zostawiając lokalnych włodarzy z ich problemami ruszam na parę godzin szlakiem historii i sztuki. W Vasaloppets Hus, w samym centrum miasta, pełno pamiątek z okresu walk o wolność prowadzonych przeciw Duńczykom. Na starych mapach, obrazach i rycinach śledzę szlak, którym w roku 1521 przyszły król Szwecji Gustav Vasa uciekał przed duńską pogonią do Norwegii. Okupanci znienawidzili go za buntowniczą działalność i postanowili zgładzić. Te historyczne fakty i trasa ucieczki młodego przywódcy stały się inspiracją do uczczenia dziejowych zdarzeń w specjalny sposób. Powstała idea masowego biegu narciarskiego, który na przestrzeni 85 lat urósł do rangi największej sportowej imprezy świata i jednego z symboli Szwecji. Kilka pomieszczeń muzeum prezentuje wielkich twórców Biegu Wazów, bogatą historię imprezy, corocznych zwycięzców i narciarskie tradycje Szwedów. Pomnik ich najbardziej kochanego króla stoi tuż obok na skwerze. Filigranowa postać władcy spogląda z potężnego głazu narzutowego umieszczonego na skromnym kurhanie. Kilkaset metrów dalej w jednym z miejskich parków zatrzymuję się przy niewielkiej kapliczce. To Vasamonumentet, memorialna budowla powstała nad ziemianką, w której przyszły władca spędził ponoć Boże Narodzenie w roku 1520.
Z Vasagatan, reprezentacyjnej ulicy Mora, kieruję się w stronę Jeziora Siljan wąskimi, pełnymi drewnianych domów, uliczkami. W Europie trudno znaleźć takie bogactwo ciesielskiej sztuki. Mijam kilkusetletnie budynki, których ściany stawiane były w tej samej technice od czasów średniowiecznych. Ich brązowe, bordowe i czerwone elewacje to efekt użycia minerałów do konserwacji i dekoracji drewnianego budulca. Kopalnictwo miedzi w rejonie Falun, stolicy regionu, dostarczało cennego metalu ale także wielu innych dóbr z których produkowano farby, barwniki i konserwanty. Falu rödfärg to barwa ścian skandynawskich drewnianych domów, rozpoznawalna od Reykjaviku po Helsinki. Budowanie z drewnianych bali jest tu wciąż popularne, powstają więc coraz to nowe firmy pracujące po staremu. Efektem ich kunsztu są wdzięcznie wtopione w krajobraz wille, zabudowania farmerskie, pawilony handlowe oraz hoteliki.
Rzemiosło kwitło w Dalarna od czasów epoki Wikingów, co widać także w szkutnictwie. Na wysepce Sollerön, na Jeziorze Siljan, do dziś istnieje tradycyjna stocznia, gdzie średniowiecznymi metodami produkuje się tzw. „łodzie kościelne”. Szwedzi do kościoła pływają od wielkiego dzwonu ale łajbą, którą na kształt długich łodzi Wikingów miesiącami budowano w manufakturze Sollerön, można przecież popłynąć na piwo. Kilka lat wcześniej korzystałem z takiego transportu udając się z przyjaciółmi z Mora do Orsa na święto witania lata –Midsommar. Dwunastometrowa łódź pełna była odzianych w ludowe stroje pasażerów a za wiosła zgodnie chwycili farmerzy, biznesmeni, dwie dentystki i pastor.
Vasaloppet w sieci:
www.vasaloppet.se
Popularne konkursy towarzyszące Vasaloppet
KortVasan
Od godziny 10.00 23 lutego co 15 minut startują grupy 600 – osobowe. Każdy, kto ma 12 i więcej lat oraz deski na nogach może na 30 km poczuć się jak wielki sportowiec. Na trasie z Oxberg do Mora co roku spotykają się fani narciarstwa na luzie – całe rodziny, samotne wilki, koleżeńskie paczki, skautowskie zastępy. W ubiegłym roku w podobnym biegu startował zarząd jednego z duńskich banków, zespół redakcyjny turystycznego miesięcznika z Estonii i Kółko Szyjących Gospodyń z Holandii
Öppet Spär
Niebo ma kolor truskawek w śmietanie gdy pierwsi uczestnicy tego biegu stają na starcie. Trzeba wcześnie wstać jeśli chce się za dnia przebyć na nartach 90 km. To trasa dla wytrzymałych i trzeba ją poprzedzić poważnymi treningami. Okazuje się, że także ten bieg ma tysiące amatorów i przeznaczono na niego aż 2 dni – 25-26 lutego. Marszruta biegu pokrywa się z trasą Vasaloppet. Obowiązuje styl klasyczny ale nie ma limitów czasu ani klasyfikacji. Od tego roku mogą w nim startować zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Ograniczono wiek uczestników do minimum 17 lat.
Rezerwacje
Do każdego biegu obowiązuje oddzielna rezerwacja. Wypełnia się formularz i wysyła pieniądze (opłata obejmuje ubezpieczenie). Im wcześniej tym taniej, np. KortVasan z wyprzedzeniem kosztuje 35 euro, ale kilka dni przed startem dwa razy więcej. Rezerwacji można dokonać przez internet a niektórzy robią to już w maju roku poprzedzającego konkurs.
..................................................................................................
Krótko o Vasaloppet i regionie Mora
Kranskulla 2007
Tę zaszczytną rolę w tym roku pełnić będzie 19 – letnia Eva Svensson, utytułowana narciarka, która, jak wiele dziewcząt z Dalarna od lat o tym marzyła. Jest blondynką, mieszka w Mora i należy do tutejszego narciarskiego klubu. Kiedy Bo Johansson, dyrektor konkursu na tę funkcję, zadzwonił do niej z informacją o wyborze, z radosnym okrzykiem odpowiedziała: Taaaak! (to szwedzkie dziękuję). To ona pocałunkami i wieńcem przywita zwycięzcę biegu głównego.
Vasa
Po szwedzku to po prostu snopek. Wiązka zboża była herbem znamienitego rodu możnowładców, z którego wywodził się Gustaw. Został królem w 1523 r. rozpoczynając wojnę wyzwoleńczą z Danią. Przyjął imię Gustaw I Waza. Jego wnuk, Zygmunt III Waza był wybrany na króla Polski. Słowo vasa jest używane w Szwecji tak powszechnie, jak nasze piast. Znane na całym świecie chrupkie pieczywo też nosi tę nazwę. Wielu Szwedów wierzy, że te twarde płytki ciemnego razowca mają zbawienny wpływ na zdrowie i kończy nimi każdy posiłek.
Konik z Dalarna
Dalahäst – konik z Dalarna - to obok szwedzkiej flagi i hymnu trzeci narodowy symbol kraju. Jest jedno tylko miejsce na Ziemi, gdzie są wytwarzane. To maleńka wieś Nusnäs nieopodal Mora. Legenda mówi, że już 350 lat temu okoliczni drwale wycinali figurki koni spędzając długie zimowe noce w leśnych chatkach z dala od domu. Barwili je miedziopochodnymi minerałami i wracając do wsi wiosną darowali je swoim dzieciom. Koń, znany w Skandynawii od 4 tysięcy lat, jest zwierzęciem czczonym w ludowej tradycji. Jego drewniany wizerunek używany był dla odstraszania złych duchów a podczas Wielkanocy wieszano go nad wejściem do chaty.
Zanim powstanie maleńka drewniana rzeźba, w sosnowym lesie nad jeziorem Siljan wybiera się powoli rosnące egzemplarze drzew i znaczy się je. Wycinane są za kilka lat, cięte w tartaku na drobne elementy a cała następna obróbka odbywa się ręcznie. Każda figurka konia ma indywidualne cechy choć z daleka wszystkie wydają się jednakowe. Tuż po wyrzeźbieniu zanurza się je w gruntującej farbie a po wyschnięciu usuwane są niedoskonałości pracy. To proces polerowania i wypełniania ubytków. Teraz można je poddać barwieniu oraz pokryć tradycyjnymi wzorami. Robią to artyści, którzy swe umiejętności zdobyli wieloma latami praktykowania. Na końcu procesu rzeźby pokrywane są lakierem i pieczołowicie zapakowane jadą na podbój świata. Drewniane konie z Dalarna można kupić na miejscu, zamówić telefonicznie lub przez internet. Ceny zależą od wielkości figurki. Najmniejsze – 3 cm wysokości kosztują 60 koron a największe – 75 cm, ponad 8 tysięcy. http://www.nohemslojd.se/ .