Japończycy wydają się takim maksymalnie ułożonym narodem. Ale jednocześnie mają mase swocih dziwactw. Wydaje mi się zresztą, że dziwactwa są klasyczną cechą wszelkich wysparzy. Zajmę się dziś dziwactwami kulinarnymi.
Fugu
Oczywiście na pierwszym miejscu słynna ryba Fugu. To taka rybka z gatunku rozdymkowatych (dzęki, Wikipedio!), która ma to do siebie, że może (ale nie musi) okazać się śmiertelnie trująca. Dlatego kucharze ją przygotowujący muszą najpierw zdobyć specjalny certyfikat. Jednak on też nie daje 100% gwarancji bezpieczeństwa. Jest ryzyko, jest zabawa!
Surowa konina
Basashi, jak nazywają ją Japończycy. Spożywana w cieniutkich plastrach to kolejny smakołyk. Konina jest zresztą w Japonii całkiem popularnym mięsem. Dużo koniny jada się też w Azji Środkowej, ale, z tego, co mi wiadomo, to nie na surowo.
Lody o przedziwnych smakach
W Tokio jest coś takiego jak Ice Cream City. Lody są tam nie tylko we wszystkich kolorach, jakie możemy sobie wyobrazić, ale i we wszystkich smakach. Również takich, które wyobrazić sobie trudno. Np. o smaku ryby, czy koniny wlaśnie. Chyba waniliowe należą tu do tych bardziej egzotycznych.
Lista pewnie wymagałaby poszerzenia, ale nie wiem, czy mój żołądek się na to zgodzi.