W kraju fado i Vasco da Gama - Lizbona 08.06.2013r.

Lizbona | 0000-00-00 | Czytano 269 razy
0 głosów
Oceanarium w Lizbonie - Moje zdjęcia i blogi z podróży i wypraw
Oceanarium w Lizbonie

Dzięki temu, że naszprycowalam się portugalskim  ibuprofenem i paracetamolem czuję się o niebo lepiej niż wczoraj.Rozłożyło mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie ruszyć się z łóżka. Z tego powodu wyleciał mi jeden dzień  przeznaczony na Cascais i Cabo da Roca. Janet (współlokatorka)  pojechala do Sewili a jej miejsce  zajął rodak z Gdańska.  Tak się przypiekł na słońcu, że dosłownie  czuć było swąd przypalonej skóry. Później dowiedziałam się, że uciekał z zalanej Pragi i usnął gdzieś na plaży.  Pogoda w Lizbonie całkowicie się załamała .Niebo spowiły ołowiane chmury, z których puścił się deszcz. Temperatura 18 oC nie nastraja optymistycznie. Nadrzeczna promenada w Parque das Naçoes wyludniona. Jedynie na mierzeji prowadzącej do portu kilku śmiałków nie daje się paskudnej aurze i uprawia jogging . 16 kilometrowy  most Vasco da Gamy niknie gdzieś hen za horyzontem i znowu mam nieodparte wrażenie, że nie ma drugiego brzegu tylko bezkresna przestrzeń oceanu. W taką pogodę pozostaje skryć się w lizbońskim Oceanarium. Jest też inna opcja poszwendać się po sklepach centrum handlowego Vasco da Gama. Jako zagorzała przeciwniczka centrów handlowych typu katowickiego Silesia City Center pozostałam wierna swoim przekonaniom i wybrałam opcję nr 1. Do Oceanarium weszłam jako jedna z pierwszych. Plusem wczesnego wygramolenia  się z łóżka było to ,że jeszcze przez godzinę można było oglądać cuda podwodnego świata w ciszy. Później zamiast odgłosów morskich stworzeń, które płyną z głośników, ludzkie ucho jest zmuszone odbierać tylko krzyki ludzkich stworzeń. Te słowa, które teraz nastąpią powinny być napisane na końcu jako podsumowanie wizyty w podwodnym świecie ale nie potrafię się powstrzymać i napiszę to teraz. W pełni świadoma władz umysłowych poświęciłabym  bilet do Palacio da Pena w Sintrze+ rejs statkiem w Porto aby zobaczyć te cuda, które dane mi było ujrzeć. To było najbardziej rozsądnie wydane 16 E podczas tego wyjazdu warte każdego eurocenta.  Preludium tego co miało zdarzyć się późnej odczułam już wtedy, jak wielki żółw przepłynął pod moimi nogami.  Zawiasy mojej żuchwy nie chciały się zamknąć ze zdziwienia i z wielkim „O“ na twarzy przemierzałam korytarze pawilonu nr 1. Pawilon nr 2 przeszłam dwukrotnie obawiając się, że za pierwszym razem coś przegapiłam.  Środek futurystycznego pawilonu zajmuje wielkie akwarium, wypełnione 17 milionami litrów wody. Zwiedzający obchodzą zbiornik dookoła z poziomu „dna oceanu“ oraz z wyższego poziomu, aby moć obejrzeć co dzieje się pod powierzchnią wody. Ciekawostką jest, że akwarium podzielone jest na cztery części mające reprezentować trzy strefy oceaniczne i wody antarktyczne. Dzięki przeszkleniom małym i dużym w różnych częściach zbiornika, za każdym razem podziwiamy inne morskie krajobrazy. Najwięcej emocji wzbudzają rekiny. Wprawdzie nie są to rekiny  białe ale ciarki po grzbiecie i tak przechodzą. Dostojne płaszczki niby podwodne ptaki przemierzają wody tej namiastki oceanu. Nigdy nie zapomnę widoku manty płynącej w moim kierunku i zmieniającej kurs tuż przed szybą ekranu. Nie wiem czy te stworzenia nas widzą ale niektóre podpływają tak blisko, że można przejrzeć się w ich oczach.  Pomimo moich starań nie dostrzegłam rekinów młotów, które według przewodników zamieszkują zbiornik. Mniejsze, tematyczne akwaria usytuowane naookoło korytarza przybliżają  życie w poszczególnych ekosystemach. Zobaczymy m.in. czerwonego kraba siedzącego na tylnych „łapkach„ i filtrującego wodę, ryby denne, które trudno odróżnić od piasku, w którym się zagrzebują, węgorzokształtne mureny, ryby fluorescencyjne . Jeżeli ktoś ma ochotę wyjść „na ląd“ to zapraszają do swojego królestwa pingwiny i wydry morskie. Nie są to bynajmniej pingwiny królewskie tylko ich mniejsi kuzyni ale i tak przyjemnie popatrzeć jak niezdarnie gramolą się na swoich łapkach. Niestrudzone wydry morskie bez przerwy wykonują  piruety na powierzchni wody  jakby czekając na oklaski turystów.W salach audiowizulanych warto zobaczyć film dokumentalny o życiu w akwarium z punktu widzenia pracujących ze zwierzętami ludzi. Dowiemy się, ku naszemu zdziwieniu, że każde nawet najmniejsze żyjątko musi być karmione z osobna. Nigdy też nie widziałam programu przyrodniczego, który pokazywałby operację…. na rybie. Gdy się już zrobiło tłoczno i głośno wyszłam z budynku prosto na deszcz. W Parque das Nações (Parku Narodów)  musi być przepięknie gdy panuje normalna pogoda. Budynki ze szkła i stali zaprojektowane na potrzeby Expo muszą wyglądać zjawiskowo w promieniach słońca. A  tymczasem wszystko spływało deszczem. Krzesełka kolejki liniowej Teléferico nie przewiozły w tym dniu chyba żadnego pasażera. Nie pozostało nic innego jak schować się pod stalowo-szklany dach centrum handlowego Vasco da Gama. Jak każdy tego typu obiekt i ten posiada w swoich strukturach market nie różniący się niczym szczególnym od rodzimych, za wyjątkiem poszerzonej oferty w dziale warzywa i owoce oraz stoiska z rybami. Dorsze mają swój własny dział. Płaty dorsza ułożone jedne na drugim  wyglądają jak płaty wysuszonej skóry. Noszą też różne nazwy w zależności od ich wagi. Po wyjściu z marketu zaopatrzona w przepyszne soczyste i słodziutkie pomarańcze (w Polsce takich nie ma) udałam się  w podróż powrotną. Stacja metra, któej pełna nazwa brzmi Gare de Oriente nie odbiega architekturą od pozostałych nowoczesnych budynków.  Na odcinku Oriente-Alameda metro w pewnym momencie wyjeżdża poza tunel na wolną  przestrzeń. W dolinie pomiędzy dwoma wzgórzami połączonymi mostem, po którym przejeżdża pociąg metra, znajdują się poletka uprawne  podobne do naszych ogródków działkowych tylko bez domków ogrodowych.Wieczorem spotkałam się z Jorge z couchsurfingu, który poopowiadał mi nieco o życiu w Portugalii. Po powrocie do hostelu okazało się, że nie dane będzie mi spędzić nocy sam na sam z gdańszczaninem. Okazało się, że mój pokój „wzbogacił“ się o Chorwata, który wyszedł na miasto i wrócił ze swoim rodakiem o godz. 07.00. Gdy ta trójka smacznie chrapała wymknęłam się z hostelu i obrałam kierunek Porto...

Godne polecenia

Ciekawe miejsca pobliżu
- Oceanarium w Lizbonie - czynne latem od 10.00 - 20.00 (ostanie wejście o 19.00), zimą od 10.00 do 19.00; dzieci do 3 lat - wstęp wolny; od 4 do 12 lat - 11 E, od 13 - 64 lat-16 E, 65 lat i więcej 11 E. Cena dotyczy ekspozycji stałej i czasowej. Ekspozycja stała jest 0 2-3 E tańsza. http://www.oceanario.pt/ - Pavilhão do Conhecimento Ciência Viva (Pawilon Wiedzy) adres: Alameda dos Oceanos, Lote 2.10.01 (w pobliżu Oceanarium). Otwarte od wtorku do piątku od 10.00 do 18.00, w weekendy i święta od 11.00 do 19.00. Cena: dorośli- 8 E, dzieci/młodzież od 6- 17 r.ż.- 5 E, dzieci od 3 do 5 r. ż.- 4E, dzieci do 2 r. ż- za darmo, dorośli 65+ 5 E. http://www.pavconhecimento.pt - Torre Vasco da Gama - Telérefico (kolejka liniowa) http://www.telecabinelisboa.pt/Precos-Horarios
Adresy!
opis poszczególnych obiektów znajdujących się w Parku Narodów http://www.marinaparquedasnacoes.pt/en/parque-das-nacoes

W pobliżu Lizbona na MyTravelBlog.pl

w lini prostej: 0km
Lizbona 04.06.2013r. ciąg dalszy
w lini prostej: 0km
W kraju fado i Vasco da Gama - Lizbona 06.06.2013r.
w lini prostej: 0km
W kraju fado i Vasco da Gama - Lizbona 14.06.2013r.
w lini prostej: 0km
W kraju fado i Vasco da Gama - Lizbona 04.06.2013r.
w lini prostej: 0km
W kraju fado i Vasco da Gama - Lizbona 03.06.2013r.
w lini prostej: 22.8km
Sintra 05.06.2013r.
w lini prostej: 73.8km
Obidos pachnące kakao
w lini prostej: 226.2km
W kraju fado i Vasco da Gama - Aveiro i Porto 12.06.2013r.
w lini prostej: 285.5km
W kraju fado i Vasco da Gama - Porto 13.06.2013r.
w lini prostej: 285.5km
Porto 09.06.- 10.06.2013r.
w lini prostej: 280.8km
Mazagot
w lini prostej: 332.9km
W kraju fado i Vasco da Gama-Braga 11.06.2013r.