pożegnanie z Katalonią / Abschied von Katalonien
w Gironie już kiedyś byliśmy, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy mając 40 min. czasu nie przeszli się na spacer (tym razem na dworcu są skrytki bagażowe, ale z nich nie korzystamy); lecimy pędem na stare miasto, ale do katedry już nie docieramy...
wracamy Ryanairem i zastanawiamy się czy faszyści (mam oczywiście na myśli obsługę Ryanaira) będą się czepiać naszego bagażu... tym razem nie było problemów, ale spodziewam się, że kiedyś będą wyrzucać ludzi mających zwykły mały, ale pełny plecak (w końcu nie wpadnie taki lekko do tych ich klatek sprawdzających wymiary bagażu)... no zobaczymy... aha - i oczywiście to już polityka firmy (sprawdzone w kolejnym locie), że światełko informujące, że toaleta w samolocie jest zajeta świeci się niezależnie od stanu faktycznego - tacy to spryciarze... :/