Już początek wyjazdu był niezły... zaczęło się od przebojów na lotnisku, lot z Wawy do Gatwick opóźniony był 4h, niestety zwiał mi samolot z Gatwick do Edynburga, szcześliwie zdołałam złapac kolejny - nastepnego dnia wcześnie rano - o 8am wylądowałam w EDI. Wypluta! Ale to był dopiero początek moich trwających 4 miesiace przygód ... ;)
Zdecydowanie, podczas samodzielnych wypraw liczy się nie tylko zaradność, silny charakter, znajomość języka, odwaga, umiejętność szacowania ryzyka (tak, tak!) ... ale i szczęście do ludzi! Ja je miałam! Osobami, dzięki którym zwiedziłam tak wiele zakątków Szkocji byli tajemniczy Grek i Szkot :) Ale miało byc o atrakcjach turystycznych, więc....
Co zwiedziłam? :)))
1. Glasgow - zdecydowanie różni się od Edynburga "klimatem" i architekturą. Glasgow jest znacznie bardziej "nowoczesne", jak się później dowiedziałam, sporo w nim przestępstw... Jako turystka bardzo jednak polubiłam to miasto. Może po prostu lubię nowoczesny styl ...
2. St Andrews - na północ od Edi, z polami golfowymi, słynnym uniwersytetem, bardzo klimatyczne małe miasteczko...
3. Firth of Forth - a najpiękniejsza plaża to zdecydowanie Gullane!!! złocisty piach, lazurowe morze, windsurfingowcy, czasem konie... wszystkie plaże jakie widziałam są piaszczyste ale ... jedne mniej inne bardziej urokliwe;) Gullan wygrywa w moim rankingu!
4. Cramond Island - idzie się w głąb morza, idzie, idziiiie ... i w końcu dochodzi się na wspę;) ciekawe miejsce i ciekawe uczucie ;) "na lądzie" - dużo miejsc do spacerowania, jazdy na rowerze itp...
5. North Berwick - takie tam miasteczko, centrum na swój klimat, małe sklepiki, małe uliczki itp. średnie wrażenia...
W samym Edi, warte wspięcia się jest St Arthurs Seat - wzgórze, z którego rozpościera się piękny widok na Edynburg:) Pozatym, muzeum Whisky, Stare Miasto (Zamek), ogrody na Princess Street.... nice ;) aaaa, no i fabryka ciasteczek maślanych, tzw. short bread!